Relacje klientów

Poczułam, że powinnam przesłać Ci jakąś informację zwrotną na temat naszej pracy. Otóż do niedawna wychodziły ze mnie jeszcze niskie wibracje, ale dość szybko potrafiłam  zidentyfikować wzorce jakie się za nimi kryły. Od kilku dni wibracja zaczęła mi się podnosić jak nigdy wcześniej i zmieniło mi się podejście. Zaczęłam traktować ciało i uwarunkowania jako awatara mojego wyższego ja. Pojawiły się też doświadczenia radości, ekspansji i jedności, które nie są przelotne. Zdałam sobie sprawę, że wcześniejsze obciążenia i identyfikacja blokowały mnie przed zdolnością dłuższego doświadczania takich wibracji. Jestem Ci niezmiernie wdzięczna.

W wymarzonym prezencie dostałam sesję hipnozy. Miałam w planach poznanie swojej ścieżki i cudowną podróż do poprzednich wcieleń… Moja podróż okazała się nie dość że ekscytująca to niezbędna dla całej mojej rodziny a ścieżką , którą chciałam poznać stały się losy moich przodków. Zrobiłyśmy na sesji ustawienia rodowe.
Były turbulencje i nieoczekiwane sytuacje ale Dorota jest profesjonalnym przewodnikiem i nie pozwoliła mi się zgubić , prowadziła przez kolejne traumy wprost do uwolnienia gniewu i żalu.
Jaki efekt? Wiem kim jestem ,co objawiło się w moim organizmie. Gdy uświadomiłam sobie jaka naprawdę jest moja mama i dlaczego nasza miłość była taka trudna, zobaczyłam zmiany w moich stopach- zniknął koślawy paluch. Bo to właśnie halluks informuje nas czy jesteśmy sobą przy mamie czy chodzimy w masce.
Bardzo polecam oczyszczenie się z nie swoich emocji by zacząć żyć własnym życiem. Pod kierunkiem Doroty uda się na pewno.
Hipnoza była na deser i ,po ustawieniu się w rodzinie , faktycznie była niezwykłym przeżyciem.

Dorotko wielkie dzięki. W końcu udało mi się wziąć udział w twoich warsztatach. Praca kosmiczna i tak bardzo potrzebna, a twoja obecność i wsparcie nieocenione. Z niecierpliwością czekam na kolejne warsztaty. Ściskam bardzo mocno🤗

“Wyobraź sobie przepiękne miejsce w naturze…” – tymi słowami Dorota zaczyna głębokie procesy transformujące, które przenoszą nas na kosmiczny poziom poznawania i odczuwania rzeczywistości. Jest bardzo intensywnie, dogłębnie i wyczerpująco, a krąg zamykamy przepełnieni miłością, zadowoleniem oraz poczuciem pełni. Każdy z uczestników zabiera coś dla siebie i z nową wiedzą, doświadczeniem, otwartością i ciekawością rusza w dalszą drogą. Z całego serca polecam pracę z Dorota, która jest cudownym przewodnikiem po niezrozumianych zakamarkach naszej rzeczywistości.

Wspaniały czas, znakomita atmosfera, roześmiana grupa i mega energia. Dziękuje Doroto za doskonałe warsztaty. Nie moge sie doczekac następnych!

Do Doroty trafiłam „przypadkiem”. Użyłam cudzysłowu, bo przypadków nie ma. Spotkania z nią nazwałabym turboterapią, która obróciła moje życie o 180 stopni. Po latach walki z samą sobą pozbyłam się szkodliwych programów, które sprawiały, że wciąż powtarzałam te same błędy. Nieważne, że doskonale znałam wszystkie te mechanizmy – one i tak się odzywały. Dzięki Dorocie zostały skasowane. Zniknęły, jakby nigdy ich nie było. Czuję się, jakbym obudziła się w innej rzeczywistości. Inaczej widzę siebie i świat. Zmianę we mnie dostrzega, a może wyczuwa, moje otoczenie. Jednym z problemów, nad którym pracowałam z Dorotą, była spora nadwaga. I co? Ze zdumieniem obserwuję, że jem regularnie, przestałam obsesyjnie zajadać emocje, a moje ciało zaczyna się zmieniać. Lekko i bez wysiłku. Jestem zaskoczona i wciąż zadaję sobie pytanie „Ale jak to?”
Dorota łączy w swojej pracy wiele różnych metod. Nawet analityczny, kalkulujący umysł znajdzie coś dla siebie. Jest ciepła, serdeczna, całkowicie skupiona na kliencie, a przede wszystkim świetna w tym, co robi.
Dziękuję, Dorotko!

Książkę „Jesteś swoim mistrzem!”, przeczytałam trzy razy w przeciągu trzech lat. Odegrała w moim życiu, bardzo ważną funkcje, dzięki niej zmieniłam kilka scenariuszy mojego życia. Czytałam ją za każdym razem będąc już inną osobą na ścieżce samorozwoju. Za każdym razem już bardziej świadomie podchodziłam do lektury. Każde kolejne czytanie dostarczało mi kolejnych wskazówek, które tam znajdowałam.
Do największej zamiany zainspirował mnie rozdział „Scenariusze życia”.
Było to już jakiś czas temu, jesień, Paryż, noc. Czytam książkę i dochodzi do mnie informacja, że jeśli teraz coś zmienię to wpłynie to na moją przyszłość. Wstaję, biorę kartkę papieru i piszę list do mojego taty. Wiem, że go przeczyta za jakieś dwa tygodnie, a o tym, że ten list przyniesie zmiany dowiem się za dwa lata. Oczyszczam tam traumę, niedopowiedzenie i brak komunikacji z przeszłości, zmieniam swój program, jeszcze wtedy nie za bardzo sobie z tego zdając sprawę, ale zgodnie z tym co czytam, czuję, że warto spróbować. Do dziś wracam do tamtego zdania Pani Doroty Ziemby-Miłek, „to, co oczyszczone nie ma na nas wpływu. Innymi słowy nie ma w naszej wibracji częstotliwości oczyszczonej traumy czy programu, a co za tym idzie w kolejnych „tu i teraz nie konfrontujemy się z doświadczeniami mającymi tamte wibracje”. Na tamten czas w życiu to zdanie zmieniło dla mnie tak dużo, że pokonałam jakiś marazm i podjęłam decyzję użycia swojej mocy. Mocy kreacji własnej rzeczywistości z jej najwyższym dobrem. Dziękuję za tę książkę Pani Dorocie Ziembie-Miłek.
Książkę polecam z całego serca, to wspaniała pozycja na rynku wydawniczym, dostępna dla tych, którzy są ciekawi świata oglądanego z różnych perspektyw i zainteresowani metodami prowadzącymi do szeroko pojętego rozwoju osobowości.

Witam,

Byłem uczestnikiem X KWA i warsztatów z Ceremonią Zamknięcia Karmy.

Efekt jest piorunujący, czyli przykładowo ustąpił ból kręgosłupa, który miałem od pół roku, chodziłem następnie przez tydzień naładowany energiami totalnej radości i szczęścia, a poza tym generalnie świat stał się nieco inny, bo zmienił się dla mnie na lepsze.
Dla mnie była to medytacja jak każda inna, tyle, że z intencją pozbycia się karmy i przede wszystkim wśród dużej liczby uczestników. W moim odczuciu moc wynikała właśnie z tego ostatniego, więc nasuwa mi się pytanie: czy będzie Pani prowadziła jeszcze tego typu zbiorowe medytacje poza wyjazdem na Gozo? Mam wrażenie, że gdyby robić je z jak największą liczbą osób i co tydzień lub dwa tygodnie to nie mielibyśmy (uczestnicy) chorób i wszyscy byliby cyklicznie doładowywani radością i szczęściem.

Poszłam na warsztaty nie spodziewając się cudów; jestem dość logiczną osobą i twardo stąpam po ziemi. Na warsztatach odkryłam, co tak naprawdę we mnie „siedziało” przez te wszystkie lata. Czuję, że wróciłam na swoją drogę i że odkryłam czubek góry lodowej. Chcę podziękować grupie, która nie oceniała i była niezwykle pomocna. Chciałabym też podziękować Dorocie  za odkrycie we mnie pewnego rodzaju pasję do siebie.

Jeśli czujecie, że Wasze życie mogłoby być inne albo, że dusicie się w środku i nie umiecie tego wytłumaczyć – te warsztaty pomogą Wam znaleźć to, czego szukacie.

Pacjentką Doroty jestem regularnie od momentu pierwszego uzdrowienia (wcześniej opisanego). Zazwyczaj spotykamy się w momentach moich fizycznych dysfunkcji, lecząc oczywiście przy okazji duszę.
Opiszę mój kolejny przypadek, który był dużym ukojeniem, mającym miejsce jeszcze „na fotelu”.
Od jakiegoś czasu miewałam silne boleści w okolicy pachwiny/spojenia łonowego.
Ból po paru godzinach/dniach zazwyczaj znikał. Kiedy pojawił się kolejny raz, nie dość, że nie chciał ustąpi
, nasilał się, a wspomniana okolica ciała napuchła. Zrobiło się wybrzuszenie, którego lekarze nie mogli zidentyfikować
Może węzeł chłonny, może przepuklina…ale jakaś dziwna. Robię USG. Pani doktor robi z kolei duże oczy. Ja zachowuję przy tym nieprzeciętny spokój – w głowie mam Dorotę i metody Recall Healing, które na pewno pomogą. Chcę tylko zidentyfikować narząd – usłyszeć diagnozę. Diagnoza jednak nie przychodzi – pani doktor „nie wie”. To nie węzeł – może przepuklina. Zróbmy rezonans magnetyczny. Robimy. Zanim trafiłam jednak na łóżko rezonansowe, już miałam (jakimś cudem) umówioną wizytę z Dorotą. Od razu po badaniu. Szkoda, że przed naszym spotkaniem nie mogłam usłyszeć diagnozy…
Kiedy zasiadałyśmy do rozmowy, leki przeciwbólowe przestały działać – ból narasta i lekko przeszkadza w skupieniu się. Myślę: przynajmniej będzie czuć ewentualny skutek terapii. Po rozgrzewce wyczerpującej większość możliwości uleczenia rozmową, w planach miałyśmy hipnozę. Coś tknęło nas jednak do dalszego drążenia tematu. Co się okazuje? Doszłyśmy do wniosku, że wbrew opinii lekarza, to MUSI być węzeł chłonny. Dokładnie ten kształt, ten rozmiar. Węzły chłonne to m.in. obniżenie poczucia własnej wartości. Powiązałyśmy to z miejscem na ciele – okolice narządów płciowych, miednica. To konflikt związany z kobiecością. Faktycznie – mając problemy skórne twarzy i wahania wagi, przez ok. rok czułam się mniej atrakcyjna, szczególnie wobec mojego mężczyzny – wyjątkowego estety:) Powiększenie węzłów i obrzęk to faza leczenia – tak, moje kompleksy minęły niedawno. Twarz się poprawiła, waga też. Czułam ulgę związaną ze swoim wyglądem, znów zaczęłam uważać się za atrakcyjną.

Kiedy usłyszałam to z ust Doroty, już podczas naszego spotkania zaczęłam mieć dreszcze (to kolejna faza leczenia), a zaraz potem ból ustąpił. Najpierw delikatnie, za parę minut prawie całkowicie. Po 2 godzinach mogłam zapomnieć już o dolegliwościach.
Cały czas czekam na opis rezonansu – ciekawe, czego się dowiem:)
Po raz kolejny dziękuję Dorocie!

Zbierałem się chwilę po tym głębokim prawie mistycznym spotkaniem ze swoimi konsekwencjami własnych wyborów , trafiłem wymęczony życiem, brakiem pracy perspektyw z piętrzącymi się raczej problemami bez szans i sposobu na ich rozwiązania. Do Doroty trafiłem już z mocnym postanowieniem że to moja ostatnia szansa przez litość niem wspomnę specjalistów od odczyniania ,regresingów i innych „autorytetów” a raczej naciągaczy otoczonych aura nieomylności sprzedających swoje patenty na ” oświecenie” .Ujęła mnie pokora i spokój w relacjach podszyty głębokim przekonaniem że mogę pomóc.
I powiem tak nie miałem żadnej szansy ,żadnej z takim bagażem swoim i swojego rodu żadnych szans a raczej byłem na najlepszej drodze do szybkiego jeszcze większego upadku ,to faktycznie był ostatni dzwonek i ogromna praca mojego Wyższego Ja aby mnie tam wysłać ,dwa spotkania i cała terapia bardzo przemyślana .
ZMIANY ?? już wychodząc z pierwszego spotkania zaczęło się ale to było zaledwie preludium ,moje życie ruszyło z kopyta jak nomen omen koń wspaniały rumak dziki głodny biegania ,każdy dzień jak fantastyczna przygoda ,serce pracuje jak szalone a umysł mnie wspiera czegóż chcieć jeszcze ???
Dorota dziękuję !!!!
nie chcę być anonimowy ..Upoważniam Dorotę do przekazywania mojego kontaktu w celu osobistego świadczenia o skuteczności tej metody.

Pozdrawiam Was !!

Warsztat z Dorotą? Powiem krótko: uczta niezapomniana dla serca i umysłu! Dwa dni warsztatu pozwoliły mi zintegrować dotychczasową wiedzę, poznać nowe techniki poszerzania świadomości i uwalniania od tego co ogranicza i blokuje w rozwoju. Transformujące doświadczenie!
To czym Dorota mnie ujęła, to umiejętność obrazowania nawet skomplikowanych rzeczy, wyjaśnianie tego co wykracza poza umysł – za pomocą obrazów.
Warsztat dla poszukujących!
Udział pomaga w urzeczywistnieniu własnej niepowtarzalnej drogi życiowej.

ODKRYCIE ŻYCIA DLA WTAJEMNICZONYCH

Zaczynając od ogółu, po spotkaniu z Dorotką wydaje mi się(a raczej po prostu tak jest), że wkroczyłam na ścieżkę nowej jakości życia! 🙂 i poznałam „tajemnicę” bezstresowej egzystencji. Nie mogę jeszcze do końca poradzić sobie ( w kontekście ogarnięcia umysłem) z przemyśleniem, że mamy wpływ właściwie na wszystko, co się z nami dzieje. Ciężkie choroby tracą na ciężkości, a medycyna i lekarze mogliby nie istnieć, gdyby świat uwierzył w stosowane przez Dorotę i nielicznych metody.

Wiem, że na wyobraźnie bardziej od ogólnych frazesów działają konkrety, opiszę krótko swój przypadek. 

Do Doroty trafiłam przez, a właściwie dzięki zaparciom. Towarzyszyły mi od zawsze, ale tym razem problem stał się na tyle poważny, że postanowiłam sięgnąć po każdą możliwą metodę. Podczas wizyty okazało się, że „od zawsze” można sprowadzić do danego momentu w życiu. Przy okazji głównego problemu, rozwiązanych zostało kilka innych, drobniejszych spraw, które przeszkadzały, ale nie były inwazyjne na tyle, żeby poruszać „niebo i ziemię” w celu ich likwidacji, np. trądzik, cellulit, wirus opryszczki. Podczas jednego spotkania udało się rozwiązać główny problem – zaparcia znikły następnego dnia (poprzedzał to sen zwiastujący ten „cud”)i problemy poboczne, których nawet nie miałam na celu rozwiązywać, a ich zniknięcie bardzo ułatwiło funkcjonowanie.

Przede wszystkim jednak wyposażona zostałam w nowy światopogląd, który na pewno będzie towarzyszył mi do końca życia i uczyni je przyjemniejszym.

Dziękuję i polecam,

Musiało upłynąć trochę czasu zanim w mojej głowie poukładały się informacje, w sumie od razu zauważyłem poprawę, lecz na dzień dzisiejszy przyznam się że jest super z każdym dniem idę coraz dalej i dalej i jeszcze bardziej i intensywniej się rozwijam-po prostu CZUJĘ TO MAKSYMALNIE chęć nauki jest wielka i wzmożona, rzeczy które kiedyś przyprawiały mnie o kompleksy znikają, a pojawiające się nowe sytuacje, które mogą być krępujące-ROZPRASZAM niczym światło w ciemności, tłumaczę sobie zaistniałe procesy dzięki czemu nie odkłada się to w podświadomości, jestem szczęśliwy,wolny,gotowy na wyzwania,w końcu osiągnąłem spokój, przepływ myśli jest niczym nie wzburzony, nie daję się zaskoczyć,odnajduję się w nowych sytuacjach,radzę sobie ze wszystkim,mam jeszcze więcej nadziei, pozytywnych wibracji,w skrócie jest -NORMALNIE! To Pani zasługa, podziwiam Panią za wiedzę, cierpliwość, rzetelność, chcę tylko takich ludzi w moim otoczeniu!!!
[….] Najpiękniejszy i najdziwniejszy sen który się pojawił, to zwiastun niby końca świata, gdzie wiedziałem że coś takiego się wydarzy i gdzie widziałem przez okno jak zalewa cały świat piękna czysta woda, po czym opadła a ja gdy sprawdziłem, że nikomu z domowników nic się nie stało wyszedłem na zewnątrz i widziałem jak wszystko wraca do życia, jak świeci piękne słońce, jak jest cicho, przyjemnie i bezpiecznie,jak ludzie są szczęśliwi, czuć było że kwitnie wokół miłość, to było niesamowite :)))))

Pozdrawiam bardzo, bardzo, bardzo serdecznie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Przede wszystkim chciałbym na początku bardzo podziękowac Pani Dorotce za pomoc . Dowiedziałem się o pra przyczynach moich niektórych problemów a to pomaga zrozumiec ich wpływ na dalsze życie i uzdrowic (niezdrowe) relacje . W moim przypadku to już przynosi dobre rezultaty . Poczułem wreszcie wiarę we własne siły .Polecam metodę Dolores Canon dla mnie to było coś nie do opowiedzenia . Serdecznie polecam Panią Dorotkę każdemu kto potrzebuje pomocy nie tylko w chorobie ale i dobrej rady w codziennych problemach . PS./TO DZIAŁA/

Długo zwlekałam by poddać się hipnozie, regresji i czekałam aż spotkam odpowiednią osobę, u której poddam się tym zjawiskom.
Spotkałam na swej drodze Dorotkę i od razu poczułam, że to jest odpowiednia osoba, której można zaufać i poddać się takiej sesji.
Sesja regresingowa u Doroty była fantastycznym przeżyciem. Dość głęboko weszłam w trans, ale cały czas byłam świadoma tego co się dzieje.

Podczas sesji dużo rzeczy się uwolniło jak i wiele rzeczy zrozumiałam,m.in. relacje w mojej rodzinie. Było to dla mnie dużym przeżyciem, pojawiły się łzy, emocje i dużo zrozumienia dla pewnych zachowań. Po sesji czułam się lekko i przyjemnie. Wyszłam z uśmiechem i pod ogromnym wrażeniem…ile rzeczy się pojawiło i uwolniło. Po sesji zmieniły się pewne schematy i wzorce zachowań, zmieniło się także zachowanie (na bardziej pozytywne) osób z mojego otoczenia. Podsumowując: ogromna wiedza, fachowość i uczciwość – to główne cechy Dorotki, która jest ciepłą i cudowna osoba, godna polecenia i zaufania! Chętnie wybiorę się na kolejne sesje. Naprawdę warto!

Kilkugodzinna sesja z Dorotą, a konkretnie uświadomienie sobie pewnych zależności pomiędzy symptomami ciała, a psychiką spowodowały w moim życiu sporą zmianę.
Zgłosiłam się z poczuciem smutku, przygnębienia, uczuciem ściśniętego gardła, z którym nie mogłam sobie od dłuższego czasu poradzić. Doszłyśmy do źródła i udało się zidentyfikować kilka najważniejszych problemów. Po jakichś 2 tygodniach ustąpiło gardło, pojawiła się radość i nowa energia, teraz łatwiej mi cieszyć się z drobnych miłych rzeczy, które spotykają mnie w życiu. Najistotniejszym elementem jest fakt, iż po prawie 2 latach udało mi się zaakceptować dziecko mojego partnera z poprzedniego związku. Spędziliśmy teraz wszyscy razem więcej czasu i było miło a nawet po raz pierwszy poczułam obustronną akceptację. Na pierwszy raz wystarczy, za pewne zgłoszę się jeszcze ponownie żeby “ruszyć” inne kwestie.

Minęły już niemal dwa miesiące od mojej sesji z Dorotą. Był to czas, kiedy na swej drodze napotkałem pewne bariery, z którymi trudno mi było się uporać. Sesja z Dorotą byłą naprawdę udana, gdyż dotknięte zostały kwestie, z których nie do końca zdawałem sobie sprawę, a które istotnie wpływały na jakość mojego życia. Wraz z uświadomieniem sobie problemów pojawia się potencjał do uwolnienia blokad i niepotrzebnych wzorców myślenia. Tak właśnie stało się dla mnie i teraz czuję, że uzyskałem większą wolność w sferach życia, które wcześniej mi ciążyły. Również po przepracowaniu na sesji hipnozy pewnych sytuacji z dzieciństwa, znacznie poprawiła się moja relacja z materią, przede wszystkim na poziomie finansowym. NA poziomie mojego ciała fizycznego, to spotkanie znacznie przyspieszyło mój proces wychodzenia z alergii, która od dziecka utrudniała mi życie.
Od bardzo dawna nie korzystałem z żadnych form terapii, więc bardzo się cieszę, że trafiłem prosto do osoby, która wie co robi i naprawdę potrafi pomóc.
Namaste

( język oryginalny )

Thank you for this experience. You have been a wonderful guide and I believe something really changed in me.
I’m still confused about many things but I hope I can manage, and now I know that if I need to get rid of my stress I can try the breathing technique.
Thanks again and have a good day.

przesłane sms’em zza granicy: Dziękuję za wspaniałe SRT – to dotyk ANIELSKICH SKRZYDEŁ…
Słoneczne pozdrowienia z INDII przesyła

Seans hipnotyczny przeżyłem w grudniu 2009 roku. Jedyne, co mogę teraz o nim powiedzieć, to to, że działo się na nim, oj działo.
Z dzisiejszej perspektywy wszystko, co wówczas miało miejsce, zakrawa na coś z pogranicza magii i snu. Na co dzień raczej nie wracam myślami do tamtych chwil, ale gdy już ogarnie mnie moment refleksji nad tym wydarzeniem i tym, jak moje życie potoczyło się od owego grudniowego dnia, przyznać muszę, że związek przyczynowo-skutkowy narzuca się dość dobitnie. Ponieważ wyznaję jednak zasadę, że „magia” działa dopóty, dopóki nie mówi się o niej za dużo, ani nie analizuje jej się za bardzo, nie będę w tym miejscu rozwodził się nad tym, jakie to były zmiany. Powiem jedynie, że są to zmiany na lepsze, a tamten seans hipnotyczny bezspornie można uznać za punkt zwrotny.
Dostrzegam ten fakt i przyjmuję go z wdzięcznością.

Można powiedzieć, że trapił mnie niby mały problem; zajad. Niby nic, ale trwało to i trwało, a zajad z małego zaczął się robić coraz większy.. Po sześciu tygodniach naprawdę już miałam tego dość. Zajad bolał, nie mogłam otwierać szerzej ust, jedzenie stało się problemem, nie mogłam się śmiać, a nawet uśmiechać się było mi ciężko.. Próbowałam wszystkich znanych mi sposobów – witaminy B complex, przemywania srebrem koloidalnym,smarowania maścią z witaminą A i wazeliną. Kupowałam nawet bardzo drogie specyfiki specjalnie na zajady – nic nie pomagało.. Zdecydowałam się na konsultację.. Dowiedziałam się co jest przyczyną powstawania zajadów i co trzeba zrobić żeby temu zaradzić. Wydawało mi się to nieprawdopodobne, a sam sposób dość… dziwny. Oczywiście nie uwierzyłam i nie zastosowałam się do zaleceń, a zajad nie przechodził. Dopiero 2 tygodnie później, zdeterminowana, zastosowałam się do zaleceń nie widząc już po prostu innego wyjścia, a nic mi już nie pozostało…
I… aż trudno uwierzyć już po kilku godzinach poczułam zdecydowaną ulgę.. Zajad był, ale jakby bolał trochę mniej.. Wieczorem się przesuszył.. Czułam się coraz lepiej. Po dwóch dniach problem się skończył. Niesamowite! Jeszcze miałam ślad w kąciku ust, ale już nic nie bolało i przestało wreszcie szczypać! Po tygodniu nie było śladu.
Bardzo dziękuję

Podczas wyjazdu na żagle w dniach 25-27 września 2009 roku, w sobotę 26 września w godzinach wieczornych zacząłem odczuwać silny, promieniujący ból prawego barku. Ból był tak intensywny, że uniemożliwiał mi sprawne operowanie prawą ręką. W związku z tym poszedłem spać. Pomimo dobrze przespanej nocy ból nie ustąpił rano. Trwał nadal, a najgorsze było to, że bardzo się męczyłem w trakcie prowadzenia samochodu w drodze powrotnej…
Moja przyjaciółka poradziła mi konsultację. Terapeuta wytłumaczył mi na czym polega i jak przebiega proces „wprogramowywania” problemów zdrowotnych. Usłyszałem, że prawa strona ciała u praworęcznego mężczyzny odpowiada przeżywanym emocjom, a prawy bark odnosi się do oceny samego siebie. Moim zadaniem było w takim przypadku zastanowienie się nad wydarzeniami, których doświadczyłem w ciągu 24godzin przed wystąpieniem bólu.
Zacząłem zastanawiać się nad wydarzeniami poprzedzającymi moje cierpienie… Przypomniałem sobie sytuację, która wyglądała następująco: około godziny 21, czyli mniej więcej na godzinę przed tym jak zaczął się ból, ścinałem drzewo. Na pytanie znajomych czy upadające drzewo na pewno nie sięgnie do ogniska przy którym siedzieli wszyscy znajomi, odpowiedziałem, że nie ma takiej szansy i kontynuowałem ścinanie. Znajomi jednak w między czasie odeszli od ogniska. Ściąłem drzewo a jego korona upadła dokładnie na ognisko pomimo mojego przekonania i zapewnień, że do tego nie dojdzie! Zdałem sobie sprawę, że po tym wydarzeniu miałem do siebie pretensje, że naraziłem znajomych na niebezpieczeństwo.. Na szczęście nic się nie stało, ale byłem wściekły sam na siebie.
Po przeanalizowaniu całej tej sytuacji ból ustąpił niemalże od razu.
Co za ulga! Dziękuję!